Thassos – część II – trip wokół wyspy
Każdy kto przybywa na Thassos, powinien wybrać się na wycieczkę wokół tej pięknej, greckiej wyspy. Atrakcje, jakie serwuje, są niesamowite i różnorodne. Możemy w ten sposób zasmakować trochę greckiej kultury, a przy tym napawać się cudownymi krajobrazami.
Dookoła wyspy Thassos
Trasa dookoła wyspy liczy około 98 kilometrów i można ją pokonać w 2 godziny. Doliczając jednak wszystkie kuszące zakątki wyspy, taki trip potrwać może nawet kilka dni. 😉 Zdecydowanie najciekawsze miejsca znajdują się na jej wschodnim oraz południowym wybrzeżu. Na północy warto jest zwiedzić stolicę Thassos – Limenas. A jeśli chcemy zobaczyć, jak toczy się życie wewnątrz wyspy, polecamy zaglądnąć do miejscowości Theologos.
Pogoda w dniu, w którym udaliśmy się na trip, nie była zachęcająca – było chłodno, strasznie wiało, a słońce leniwie przedzierało się przez chmury. Im później, tym robiło się cieplej, co pozwoliło nam na lepsze poznanie zakątków, a i zdjęcia wyszły takie, jakie miały być. 🙂
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!
Paradise Beach
Pierwszym przystankiem na naszej trasie była niewielka plaża Paradise Beach. Z rana nie prezentowała się najlepiej, ze względu na brak wspomnianego słońca i zimny wiatr. Patrząc na zdjęcia w internecie, żałuję, że nie pojechaliśmy tam w bardziej słoneczny dzień…
Niedaleko plaży, prawie jak na wyciągnięcie ręki, znajduje się jedna z trzech mniejszych wysepek otaczających Thassos – Kinira.
Aliki
Po opuszczeniu plaży pojechaliśmy w kierunku półwyspu Aliki, przypominającego swoim kształtem stopę. Cały półwysep można przejść spacerkiem po ścieżce wytyczonej wśród lasów piniowych i oliwnych, podziwiając ruiny świątyń, sarkofag, miejsca, w których wydobywano marmur (cała południowa część Aliki). Znajduje się tu również niewielka, ale jakże kusząca plaża oraz kawiarenki.
W południowej części półwyspu zatrzymaliśmy się na dłużej. Przede wszystkim dlatego, ze wyszło w końcu słońce (zrobiło się ciepło!), które rozświetliło pozostałości przepięknie mieniącego się marmuru. Nie mogliśmy się napatrzeć. 🙂
Klasztor Michała Archanioła
Trzecim punktem na naszej mapie był, leżący niedaleko Aliki, klasztor Michała Archanioła (Moni Archangelou).
Cały monastyr składa się z niedużego dziedzińca z potężną świątynią z XIX wieku (będącą w remoncie), niewielkiego kościoła, sklepiku z dewocjonaliami. Można z niego również podziwiać przepiękne widoki na zatokę i bezkresne morze. 🙂
Zaraz po przekroczeniu bramy, nowo przybyłych turystów wita pani, która stoi na straży zachowania szacunku dla tego miejsca. Posiada ona cały zestaw ubrań, zarówno dla pań i panów, mający zakryć odkryte nogi oraz ramiona. Co ciekawe, nie są to przypadkowe ubrania – pani dobiera je pod nasz obecny outfit! Ja dostałam piękną spódnicę, którą najchętniej zabrałabym do domu. 🙂 Łukasz też nie wyglądał najgorzej…. 😀
Po przekroczeniu bramy, nowo przybyłych turystów wita pani, która stoi na straży zachowania szacunku dla tego miejsca. Posiada ona cały zestaw ubrań, zarówno dla pań i panów, mający zakryć odkryte nogi oraz ramiona. Co ciekawe, nie są to przypadkowe ubrania – pani dobiera je pod nasz obecny outfit! Ja dostałam piękną spódnicę, którą najchętniej zabrałabym do domu. 🙂 Łukasz też nie wyglądał najgorzej…. 😀
Giola
Następnie ruszyliśmy w kierunku jednego z najbardziej wyczekiwanych miejsc tego wyjazdu – Gioli! Jest ona prawdziwym cudem natury – naturalnym basenem, do którego wlewają się morskie fale. 🙂
Niestety dojazd do Gioli jest trochę skomplikowany. Na głównej drodze dosyć skąpo oznakowany jest skręt do niej i jak powiedziała nam nasza rezydentka Ania, wiele osób tam po prostu nie trafia. Dała nam jednak dobrą wskazówkę – od Aliki do Gioli jest dokładnie 9,3 kilometra, co najlepiej obserwować na liczniku. Wtedy trzeba zacząć szukać tabliczki z napisem „Giola” po lewej stronie drogi. Sam napis są w stanie zobaczyć jedynie osoby jadące z drugiej strony… I bądź tu mądrym. 😉
My, na szczęście, zatrzymaliśmy się, w odpowiednim miejscu. Poszliśmy jednak w złą stronę (w prawo, zamiast w lewo) i zeszło nam trochę dłużej z odnalezieniem tego cuda. Pocieszający jest fakt, że im bliżej Gioli, tym więcej jest znaków, więc tam już nie ma się jak zgubić. 🙂
W głąb wyspy – Theologos
Z żalem w sercu (i głodem w żołądku) opuściliśmy cudowną Giolę, wracając już dobrą trasą do auta. Pojechaliśmy w głąb wyspy, do uroczego miasteczka Theologos, by je zwiedzić i przy okazji zjeść coś dobrego. 🙂
Po pierwszej nieudanej próbie zjedzenia w jednej z restauracji (była otwarta, ale w środku ani żywego ducha), udało nam się w końcu znaleźć otwartą restaurację, z której akurat wychodziła grupa młodych Polaków (jaki ten świat jest mały!) Zjedliśmy tam po raz pierwszy kozinę, która była całkiem smaczna.
Wsiedliśmy ponownie do auta z zamiarem zatrzymania się gdzieś po drodze i zwiedzenia miasteczka. Tak nam się jednak spodobała jazda wąskimi uliczkami uroczego Theologos, że przejechaliśmy je, stwierdzając, iż zwiedzanie było udane. 😉
Limenas
Ostatnim punktem na naszej trasie była stolica Thassos – Limenas, gdzie zatrzymaliśmy się na dłużej. Najpierw przeszliśmy przez słynną, handlową ulicę – 18. października (ważna data dla Grecji – to właśnie tego dnia, 1914 roku, Grecy wygrali z Turkami podczas wojen bałkańskich i odzyskali ponowie wyspę), pozachwycaliśmy się portem, a następnie ruszyliśmy w górę.
Naszym celem były ruiny amfiteatru, z których można podziwiać miasto i zachód słońca. Po około 20 minutach dotarliśmy na miejsce, jednak same ruiny nie zachwycały – były w trakcie remontu, z postawionym dźwigiem na środku. Łukasza jednak zaciekawił nieoznakowany szlak, idący dalej w górę. Niewiele się zastanawiając ruszyliśmy nim. Mimo, że nie było żadnego znaku, a szlak był nieco zarośnięty, wzdłuż były ustawione lampy, więc musiała to być niegdyś znana ścieżka, prowadząca do czegoś. Po chwili doszliśmy do miejsca, w którym stała kapliczka. Szlak się jednak nie kończył. Poszliśmy więc wyżej (lamp już nie było), by po kolejnych 10 minutach znaleźć ruiny, przypominające zamek. Widoki z tego miejsca były nieziemskie – całe miasto, morze, góry i zachód słońca! 🙂
Szlak prowadził dalej, jednak zaczęło się ściemniać, zbierały się chmury i robiło się coraz chłodniej. Zeszliśmy więc na dół i dotarliśmy do auta. Stamtąd skierowaliśmy się w kierunku Panagii.
Po wyspie poruszaliśmy się autem, które wypożyczyliśmy w Speedy Car. Firma ma główną siedzibę w Limenarii, ale w Skala Potamia znajduje się też jej oddział, w którym byliśmy. Wszystkie informacje znajdziecie tutaj. Szczerze przyznam, że byliśmy bardzo zadowoleni z wypożyczalni. Formalności poszły szybko i sprawnie, a autem jeździło się super. Polecamy! 🙂
To kolejny wpis o Thassos. Główny wpis o wyspie i linki do kolejnych części znajdziecie tutaj.
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!