Tatry – Mięguszowiecka Przełęcz Pod Chłopkiem
Pierwszą rzeczą, jaką usłyszałam o wyjściu na Przełęcz Pod Chłopkiem, było zdanie, że trasa jest bardzo trudna, ale warto. Kilka późniejszych opinii, utwierdziło mnie w przekonaniu, że lekko nie będzie. Faktycznie, łatwo nie było, ale doprawdy warto było. Widoki, jakie zafundowała nam Przełęcz pod Chłopkiem, przypomniały nam o tym, jak bardzo niesamowite są Tatry. Całkiem przyjemna „gleba” w Dolinie Roztoki Po sprawdzeniu, ile czasu trwać będzie nasza trasa od Palenicy do przełęczy i z powrotem, stwierdziliśmy, że dobrze będzie przespać się w Schronisku w Dolinie Roztoki na tak zwanej „glebie”. Jak zaplanowaliśmy, tak też zrobiliśmy. Zabraliśmy się z Moniką, która towarzyszyła nam już w kilku fajnych wyprawach, m.in. wyjściu na Świnicę…
Dolina Chochołowska – Tatrzański Grześ
Dolina Chochołowska jest dla nas miejscem szczególnym. Była naszą pierwszą, wspólną, górską destynacją i moim pierwszym spotkaniem z górami. To również od tego wyjazdu, ponad 2 lata temu, zaczęła się nasza wspólna przygoda z górskimi wędrówkami, która trwa do tej pory i mamy nadzieję, że nigdy się nie skończy. Nie trzeba również dodawać, że ta największa i najdłuższa dolina w Tatrach, jest po prostu piękna. 🙂 W związku z tym postanowiliśmy, że tegoroczny weekend walentynkowy (dla nas była to niedziela i poniedziałek) spędzimy właśnie w tej niezwykłej dolinie i jej okolicach. Naszym celem stał się Grześ, zdobyty ostatnio przez Łukasza w nocy. A że widoków podczas tamtej wyprawy nie mógł za bardzo podziwiać, postanowiliśmy go zdobyć razem za…
Szkolenie lawinowe – 5000 mnp cukru w Dolinie Chochołowskiej
Jakiś czas temu, Asia opisywała nasze wspólne wyjście do Doliny Pięciu Stawów, gdzie poznaliśmy podstawy lawinowego ABC. Tym razem opiszę moje spotkanie z bardziej zaawansowanym szkoleniem lawinowym. 🙂
Tatry w wydaniu zwierzęcym – Gęsia Szyja i Psia Trawka – 8.03.2015
Dziś krótki post o Tatrach w wydaniu zwierzęcym, bo co przychodzi na myśl, gdy słyszymy (czytamy) takie hasła, jak: „Gęsia Szyja” czy „Psia Trawka”? Nie będzie to jednak wpis o mieszkańcach Tatrzańskiego Parku Narodowego, a o jednej z piękniejszych, a zarazem łatwiejszych i krótszych tras w tych górach. I o takiej, którą można spokojnie przejść w zimie, bez żadnych wymówek. Na zachęcenie (dla osób, które go potrzebują ) dodam, że na trasie jest tylko jedno podejście do pokonania, które jest warte swojego wysiłku. 😉 Na wyprawę udaliśmy się niecały rok temu, w marcu z Łukasza mamą i wujkiem. Był to wyjazd weekendowy – pierwszy dzień poświęciliśmy górom, a drugi odpoczynkowi na termach. 🙂…
(Nietakie) Czerwone Wierchy w mglisty październikowy dzień
Od naszej poprzedniej wyprawy w Tatry (o której możecie przeczytać tutaj) planowaliśmy październikową wyprawę na Czerwone Wierchy. Chcieliśmy trafić idealnie z pogodą, jak i porą roku, więc czekaliśmy z nią niemal do połowy października.
Dwie tatrzańskie pieczenie na jednym ogniu – Zawrat i Świnica -29.08.2015
Wychodzimy ze schroniska, na zewnątrz jest ciemno. Drogę oświetlają nam czołówki i księżyc będący, tej nocy, w pełni. Zmęczone nogi ciężko stawiają kroki po kamieniach, ale jakoś idą… Gdy schodzimy całkiem do doliny słyszymy poruszenie w zaroślach. Patrzymy w prawo, a tam dwie pary oczu świecą, nie wiedząc czy iść, czy zostać. Łukasz po chwili uspokaja – to tylko sarny… Ufff, moje serce już prawie stanęło, myśląc, że czyhają na nas niedźwiedzie. Idziemy dalej. Około godziny 22.00 docieramy do auta, a do Krakowa dojeżdżamy po północy…
Przekraczanie kolejnych górskich wysokości – Małołączniak. (13.06.2015)
Sobota. 13 czerwca. Budzik o 5:00 rano. W pierwszej chwili zastanawiam się, gdzie podziała się ta chęć do wstawania, która była poprzedniej nocy? Nie wiem. Ale wiem, że Tatry na nas czekają. Czekają i nie mogą się doczekać, tak jak my. W końcu to dopiero nasze drugie wyjście w Tatry w tym roku. Gdy tylko to sobie uzmysławiam, zbiera się we mnie radość i od razu wstaję z łóżka. Wychodzimy z mieszkania około 5:40, słońce świeci i jak na tak wczesny poranek, jest naprawdę ciepło. Docieramy do dworca w Krakowie, pakujemy się do autobusu i ponad dwie godzinki później jesteśmy w Zakopanym. Nauczeni, że kupowanie biletów powrotnych w ostatniej chwili,…
Przełęcz Krzyżne – pierwsze dwa tysiące metrów nad poziomem morza
Podczas naszego ostatniego wypadu w Tatry, wybraliśmy się na Przełęcz Krzyżne. Było to moje pierwsze przekroczenie granicy ponad dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza, co uważam za ogromny sukces. Nie powiem, że była to łatwa wędrówka, ale satysfakcjonująca na pewno. Jak wiadomo, im większa wysokość, tym lepsze widoki. A te, które miałam okazję podziwiać podczas naszej wędrówki na Przełęcz Krzyżne, przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Z Kuźnic do schroniska Murowaniec W początkowej fazie naszej trasy, towarzyszyła nam Justyna, nasza współlokatorka. Udaliśmy się najpierw busem do Zakopanego, a następnie do Kuźnic. Tam wybraliśmy żółty szlak do Przełęczy między Kopami (1499 m n.p.m.), a następnie ruszyliśmy szlakiem niebieskim, którym doszliśmy do Schroniska Murowaniec. Tam wstąpiliśmy na…
Dni lawinowo ski-tourowe – 4 – 6 kwietnia 2014.
Pamiętam jak rok temu w marcu, Justyna, nasza współlokatorka, rzuciła pomysł abyśmy wybrali się w weekend na dni lawinowo ski-tourowe. Miały się one odbyć w Dolinie Pięciu Stawów, przy schronisku „Piątka”. Dni lawinowo ski-tourowe trwają dwa dni i organizowane są cyklicznie. Ich celem jest przede wszystkim edukacja uczestników pod względem przygotowania do turystki górskiej w warunkach zimowych. Pierwszego dnia, odbywają się różnego rodzaju szkolenia, natomiast drugiego zawody. Ze względu na brak jakichkolwiek doświadczeń w zimowej turystyce górskiej, zastanawialiśmy się głównie nad uczestnictwem w szkoleniach. Łukasz oczywiście był chętny, a ja jak zwykle się opierałam. Odezwały się wtedy we mnie dwie Asiule. Jedna, mówiąca „Po co? Przecież to nie dla mnie,…
Dolina Chochołowska – 31.07.2013
Od tego wszystko się zaczęło. 😉 Nasze pierwsze, wspólne wyjście w góry nie było czymś spektakularnym. Szczerze mówiąc, Łukasz musiał mnie długo do niego namawiać. Narzekałam, że nie dam rady, nie mam kondycji, odpowiedniego obuwia, ubrań i szukałam każdej możliwej wymówki, żeby tylko nie iść…A jak się okazało wystarczyły do tego tak naprawdę tylko chęci… i dobre buty. No właśnie, każdy z Was, kto kiedykolwiek był w górach w nieodpowiednich butach, wie co mam na myśli. Po około sześciu godzinach górskiej wędrówki w zwykłych butach, moje stopy wołały o pomoc, przez kolejne dni bolały niemiłosiernie, o otarciach nie wspominając… Dlatego pierwszą rzeczą, którą zrobiłam przed kolejnym wyjazdem był zakup porządnych, górskich…