Diablak zwany też Babią Górą – 2.08.2015
Babia, Babia, Babia…. Od dłuższego już czasu chciałam zdobyć ten najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich. Niestety, nie było albo sposobności, albo czasu. Łukasz nie może się doliczyć ile razy już go zdobył, a ja oczywiście nie byłam ani razu… Zmieniło się to dopiero w ostatnią niedzielę, gdy doszło w końcu do realizacji planów powstałych ponad dwa miesiące temu w Norwegii. Obiecaliśmy sobie wtedy z Martą i Ewą, że gdy tylko przyjadą do Polski, to wybierzemy się wspólnie na zdobywanie królowej Beskidów Zachodnich. Niestety, Marta nie mogła nam towarzyszyć tego dnia, więc wybraliśmy się tylko w trójkę. Wsiedliśmy z Łukaszem na dworcu autobusowym w Krakowie w busa, który zawiózł nas do przystanku Zawoja…