Dwie tatrzańskie pieczenie na jednym ogniu – Zawrat i Świnica -29.08.2015
Wychodzimy ze schroniska, na zewnątrz jest ciemno. Drogę oświetlają nam czołówki i księżyc będący, tej nocy, w pełni. Zmęczone nogi ciężko stawiają kroki po kamieniach, ale jakoś idą… Gdy schodzimy całkiem do doliny słyszymy poruszenie w zaroślach. Patrzymy w prawo, a tam dwie pary oczu świecą, nie wiedząc czy iść, czy zostać. Łukasz po chwili uspokaja – to tylko sarny… Ufff, moje serce już prawie stanęło, myśląc, że czyhają na nas niedźwiedzie. Idziemy dalej. Około godziny 22.00 docieramy do auta, a do Krakowa dojeżdżamy po północy…