Sudety w wydaniu 5000 metrów nad poziomem cukru
Mimo że program „5000 metrów nad poziomem cukru” już się zakończył, nasza grupa dalej kontynuuje wspólne wędrówki. Po sporej dawce emocji, jaką mieliśmy na najwyższym szczycie Iranu, postanowiliśmy tym razem wyruszyć wspólnie w Sudety, na najwyższy szczyt Czech – Śnieżkę. Było znacznie łatwiej, ale równie pozytywnie. 😉
Sudety?
Myśl o tym, że pojedziemy w Sudety zrodziła się, gdy jeszcze byliśmy w Iranie. Wszystko za sprawą jednego członka naszej grupy i „pół-przewodnika” sudeckiego – Marcina. Miał On największą możliwość zorganizowania fajnego wyjazdu i wziął na siebie to zadanie. Za bazę wypadową wybrał Karpacz, który dla mnie jest sudeckim Zakopanem.
Gdybyście wybierali się w Sudety w drugiej połowie przyszłego roku z grupą znajomych i koniecznie chcieli (albo potrzebowali) przewodnika z papierami, dajcie znać. Marcin prywatnie jest świetną osobą, co również przekłada się na jego umiejętności pracy z grupą. Może po znajomości uda nam się załatwić dla Was jakieś zniżki na jego usługi przewodnickie? 😉
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!
Skoro Sudety, to musi być Śnieżka
Szlaków prowadzących z Karpacza na Śnieżkę jest co najmniej kilka, a każdy jest inny. Planowo mieliśmy wyjść szlakiem czerwonym przez Schronisko PTTK nad Łomniczką, ale był on zamknięty. W związku z tym ruszyliśmy innym – czarnym, który podchodzi aż pod Kocioł Białego Jaru (miejsce w Sudetach, gdzie śnieg utrzymuje się najdłużej). Po krótkiej przerwie odbiliśmy za szlakiem najpierw na wschód, po chwili na południe, a później znów na wschód w stronę Domu Śląskiego.
Ze względu na silny wiatr, część osób nie zdecydowała się ruszyć na Śnieżkę i po dłuższej przerwie w Domu Śląskim (takie brzydkie żółte schronisko) ruszyli w stronę najwyżej położonego w Europie Środkowej browaru (Luční Bouda na wysokości 1410 m n.p.m.), gdzie mieliśmy zaplanowany obiad i degustację wyrobów browarniczych.
Pozostali ruszyli na szczyt Śnieżki (1602 m n.p.m.), który tego dnia przez większość czasu skrywały mgły i chmury. Szczęśliwie trafiliśmy na okno pogodowe i mieliśmy okazję wejść na górę w idealną, choć bardzo wietrzną pogodę. Po krótkim pobycie na najwyższym szczycie Sudetów dołączyliśmy do pozostałych, którzy już czekali na nas popijając piwo w browarze.
Po sytym gulaszu z knedlikami ruszyliśmy z powrotem do Karpacza. Najpierw niebieskim szlakiem zeszliśmy do Schroniska PTTK Strzecha Akademicka, by stamtąd ruszyć żółtym szlakiem do miejsca, na którym weszliśmy na szlak.
Wieczór spędziliśmy oglądając filmy i wspominając nasze poprzednie wyprawy. Snuliśmy również plany nad kolejnymi projektami, które możemy wspólnie zorganizować. Ale nic jeszcze nie mogę Wam zdradzić. 😛
Na zachód od Śnieżki …
Drugiego dnia pogoda nieco się zmieniła, było nieco chłodniej, choć sam wiatr nie był aż tak dokuczliwy, jak poprzedniego dnia. Niebo było mniej „fotograficzne” i musieliśmy się mocno starać żeby wyszły tego dnia jakieś ciekawsze zdjęcia…
Marsz rozpoczęliśmy od szybkiego rzucenia okiem na Kościół Wang, po czym ruszyliśmy żółtym szlakiem do góry – przez Pielgrzymy na Słonecznik. Przez całą wędrówkę podłoże było delikatnie oblodzone, a miejscami leżała niewielka ilość śniegu, który spadł zeszłej nocy.
Po dotarciu na Słonecznik, zauważyliśmy zmianę pogody – z mocno zachmurzonego nieba zaczął padać śnieg… Ruszyliśmy zwarci dalej, by jak najszybciej zejść na dół (tego dnia większość z nas musiała jeszcze wrócić do domów oddalonych od Karpacza o co najmniej 300 km).
Przeszliśmy kawałek czerwonym szlakiem w stronę Śnieżki, przy Spalonej Strażnicy zeszliśmy niebieskim szlakiem do Schroniska PTTK Samotnia, gdzie posililiśmy się ciepłym obiadem (w tym miejscu szczerze polecam zupę dyniową 😉 ).
Do Karpacza wróciliśmy niebieskim szlakiem, skąd powoli rozpoczęliśmy nasz powrót do domów.
Weekend okazał się dla nas świetnym momentem na wspomnienia i snucie dalszych planów w gronie fantastycznych znajomych.
Wam również życzę żebyście zawsze potrafili zebrać (po raz kolejny) grupę znajomych i ruszyć na szlak – kiedy się maszeruje i wspomina, czas zawsze dobrze mija. 🙂
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!
2 komentarze
Uczta dla zmysłów
Piękna zima w górach 🙂 Jak byliśmy pod koniec października to w Sudetach była jeszcze piękna jesień! Nie słyszałam o tym najwyżej położonym browarze. Muszę się tam wybrać. Będę w Karpaczu w Boże Narodzenie to może uda się odwiedzić to miejsce. A Kocioł Małego Stawu i Samotnia to jedno z najbardziej uroczych miejsc w Karkonoszach 🙂
Oczko
W górach pogoda szybko się zmienia. Miejsca, o których wspomniałaś są fantastyczne, a Samotnia jest wyjątkowym schroniskiem 🙂 w browarze można po za ciepłym posiłkiem i zimnym piwem, skorzystać m.in. z sauny fińskiej – w okresie świątecznym wydaje się to wyjątkowo kuszące 😉