Zimowy Turbacz – 19 kwietnia 2015
Za oknem mamy piękną wiosnę, ale w górach jeszcze o tej porze zima w pełnej okazałości… W taki właśnie sposób przywitały nas Gorce ostatniej niedzieli. 🙂
Do wyboru mieliśmy trzy trasy, ułożone przez Łukasza, a Maciek, który tym razem nam towarzyszył, wybrał Turbacz. O naszej wyprawie na ten najwyższy szczyt Gorców z 2013 roku, opisywałam Wam niedawno na blogu (klik). Jesienny Turbacz wcale mnie nie zachwycił. Tym razem było jednak inaczej. Zimowy Turbacz nie tylko mnie zauroczył, ale sprawił również, że chcę tam wracać! 🙂
Naszym punktem wypadowym, podobnie jak i dwa lata temu, była miejscowość Koninki. Tym razem jednak postanowiliśmy zdobyć Turbacz od innej strony. Zatrzymaliśmy się pod stokiem narciarskim i stamtąd cofnęliśmy się kawałek niebieskim szlakiem, by dojść do szlaku zielonego. Po drodze zdobyliśmy kilka mniejszych szczytów: Tobołczyk (969 m n.p.m), Tobołów (994 m n.p.m) i minęliśmy Suhorę (1000 m n.p.m).
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!
Następnie przeszliśmy przez Przełęcz Obidowiec, by dotrzeć do kolejnego szczytu – Obidowca. (1106 m n.p.m).
Im wyżej szliśmy, tym było więcej śniegu, a krajobraz był coraz piękniejszy! Na całej trasie mijaliśmy mnóstwo zmarzniętych krokusów, które przykryte śniegiem, wyglądały niesamowicie. 🙂
Z Obidowca ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Rozdzielca (1188 m n.p.m). Po drodze przeszliśmy obok miejsca katastrofy samolotu z 1973 roku. Pomimo tego, że od katastrofy minęło wiele lat, rosnące wokół drzewa są zauważalnie niższe. Wzruszające było dla mnie to, że pomnik został zbudowany z odłamków wraku samolotu.
Z Rozdzielca już niewiele dzieliło nas od Turbacza.
W końcu udało nam się dotrzeć do naszego celu – Turbacza. Krajobraz na samym szczycie, w porównaniu z tym jesiennym, był wprost magiczny. Śnieg dodał powalonym i osamotnionym drzewom niesamowitego uroku. Zresztą sami zobaczcie. 🙂
Pogoda na Turbaczu nie była pewna. Przez dłuższą chwilę świeciło słońce, lecz zanim dotarliśmy do schroniska, znajdującego się jakieś 5-10 minut od Turbacza, zaczął sypać śnieg. Podczas przerwy w schronisku, podziwialiśmy jak sypał z coraz większą intensywnością. W związku z tym, że niebo było zachmurzone, a widoczność słaba, nie zobaczyliśmy Tatr, które przy dobrej widoczności można podziwiać w pełnej okazałości.
W związku z takim załamaniem pogody i faktem, że dojście do schroniska zajęło nam 4, a nie planowane 3 godziny, postanowiliśmy zmienić dalszą trasę. Pierwotnym szlakiem powrotnym miał być szlak zielony, którego przejście zajęłoby nam, według mapy, 3 godziny. Gdybyśmy nim poszli, w domu bylibyśmy około 20. Stwierdziliśmy, że wrócimy krótszym, niebieskim szlakiem, którym w 2013 roku zdobywaliśmy Turbacz.
Wiedzieliśmy, że niewiele tracimy, idąc niebieskim szlakiem, ponieważ śnieg i tak uniemożliwiał nam podziwianie widoków, ponadto jego przejście zajęło nam połowę czasu mniej. Idąc tym szlakiem, zastanawiałam się, jak wyszłam nim dwa lata temu pod górę. Zejście było strome i mocno ośnieżone, przez co nie trudno było o pośliźnięcie. Na szczęście udało nam się dotrzeć do samochodu, bez większych przygód. 🙂
Niestety Łukasz był nie do końca pocieszony. Zielony szlak, którym mieliśmy schodzić, pozostał niezdobyty… Wszystko jednak przed nami! 🙂
Cześć! 🙂
Oprócz robienia zdjęć krajobrazowych i prowadzenia bloga, zajmujemy się również fotografią profesjonalnie.
Wejdź na nasze portfolio i zamów u nas sesję zdjęciową!
3 komentarze
Agata Wieczorowska
Kocham Turbacz. Też ten letni. <3
JUDYTA HEYGOODWAY BLOG
Bardzo lubię Gorce, a Turbacz to miejsce w które wracam co najmniej raz w roku. Widok na Tatry spod schroniska wynagradza wszelkie trudy wędrówki. Pozdrawiam ciepło! 🙂
Oczko
Zdecydowanie! Widok spod schroniska jest niesamowity. 😉 Pamiętam jak byłem tam pierwszy raz i byłem bardzo nim zaskoczony. 😉