Lago Di Sorapis – turkus, którego nie zapomnisz
To był drugi dzień naszego pobytu w Dolomitach. Od rana przebieraliśmy nogami, nie mogąc doczekać się tego, co dziś przed nami. Widzieliśmy to miejsce na wielu zdjęciach i w końcu nadszedł czas, żeby ujrzeć je na żywo. Lago di Sorapis (jezioro Sorapis), to turkusowa perełka Dolomitów, którą po prostu trzeba zobaczyć! Niecierpliwa, dwugodzinna wędrówka Należę do osób niecierpliwych, czasem jestem w stanie nad tym panować, ale wiedząc, że idziemy w kierunku Lago Di Sorapis, nie potrafię tego zrobić. Czy ten turkusowy kolor wody, znany ze zdjęć, jest taki w rzeczywistości? Czy będzie tam dużo ludzi? Czy znajdziemy dobre miejsce, żeby ustrzelić fajny kadr? Te pytania od samego rana kłębią się…
Monte Rite, czyli trudne początki w Dolomitach
Jest sobota wieczór. Przed chwilą przyjechaliśmy do Peaio, w którym spędzimy kolejny tydzień. Siedzimy w kuchni, popijamy wino i planujemy pierwszy dzień naszego urlopu we Włoszech. Chcieliśmy zacząć spokojnie – podejść nad Lago di Sorapis, jednak właściciel wynajmowanego apartamentu odradził nam ten pomysł. „Na wycieczkę tam każdy dzień jest dobry, tylko nie sobota i niedziela, bo wtedy są tam tłumy.” W zamian zaproponował nam inną trasę. „Idźcie na widzianą z okna górkę Monte Rite. Rozciągają się z niej niesamowite widoki w każdym kierunku.” Popatrzyliśmy za okno. Wyglądała na „beskidzką” – zielona, bez widocznych skał i stromych podejść. Może ma rację i warto w pierwszy dzień wybrać się na krótki szlak…
Cinque Torri, czyli Pięć włoskich Wież
Cinque Torri to jeden z symboli Dolomitów – łatwo dostępna i fotogeniczna atrakcja, a w związku z tym jedno z najbardziej obleganych miejsc w tych włoskich górach. Jak sfotografować je bez ludzi? Czy jest tam schronisko? Co jeszcze ciekawego można zobaczyć w ich okolicy? Odpowiedzi na te pytania i więcej, udzielam we wpisie. 😉 3.00 nad ranem. Dzwoni budzik. Prawie wyskakujemy z łóżek. Serio, rzadko mi się zdarza, żeby w sekundzie wyjść z łóżka. Ale jak jest cel, to człowiek wie, za co się zabrać. Zbieramy się, bo o 3.30 jesteśmy umówieni z Moniką na podziwianie wschodu słońca na Cinque Torri. Mamy lekką obsuwę i wyjeżdżamy 10 minut później. Łukasz,…
Picos de Europa – Szczyty Europy
Cześć! Jeśli z hiszpańskich pasm górskich kojarzysz tylko Pireneje, Sierra Nevada i wulkany na Wyspach Kanaryjskich, to ten wpis jest dla Ciebie! Pokażemy Ci, że na północy też można zobaczyć coś wyjątkowego - Picos de Europa! :) Rozsiądź się wygodnie i udaj się z nami w podróż wąwozem rzeki Cares - nie pożałujesz ;)
Beskid Mały – Leskowiec – wiosenna wędrówka z psem
Cóż to był za dzień! Ciepłe wiosenne słońce, ptaki wesoło ćwierkające nad głowami i delikatnie muskający po policzkach wiaterek. Beskid Mały przywitał nas bardzo zacnie w ostatni dzień marca. Trasa: Targoszów - Leskowiec - Schronisko pod Leskowcem - Targoszów Na wędrówkę wybraliśmy się z Anią i Lupo – uroczym Border Collie. Na ten dzień zaplanowaliśmy krótką, 10 kilometrową pętlę Szlakiem Buków. Przed wejściem na szlak, Ania powiedziała nam, że znalazła informacje o krokusach rosnących pod schroniskiem, co nas dodatkowo zmotywowało do wędrówki. Podczas marszu pod górę na Leskowiec, spotkaliśmy stosunkowo mało osób. Gdy tylko doszliśmy do Małego Szlaku Beskidzkiego, sytuacja nieco się zmieniła. Pojawili się wędrowcy, psiaki i biegacze. Zbliżając…
Myślenice – Chełm – krótki spacer
Powoli ogarniamy się po zimowym śnie (od gór), styczniowych chorobach i zapieprzu dnia codziennego. Śmiało zapewniam: zaczynamy się rozpędzać. :)
Zimą w góry? Chętnie! Tylko gdzie?
Dla tych, którzy chodzą zimą po górach, nie będzie w tym wpisie nic odkrywczego. Są jednak osoby, które chcą zacząć chodzić po górach, ale nie wiedzą gdzie zacząć. I to właśnie do Was kieruję te słowa. My, każdej zimy, spotykamy się z tym samym problemem – gdzie pójść w góry? W wielu miejscach już byliśmy (co prawda latem, ale jednak), więc może coś nowego, dłuższego… Na szczęście szybko wraca nam rozum do głowy i na pierwsze zimowe przejście wybieramy coś mega prostego. Dlaczego? „Przecież znamy szlaki i potrafimy dobrze ocenić ich trudność.” Chciałbym żeby tak było. Góry to nie przelewki i zawsze może trafić się coś nieprzewidywalnego. Zimą, w górach…
Bieszczady – Połonina Caryńska
We wpisie rozpoczynającym cykl o Bieszczadach, Łukasz podzielił się swoimi wspomnieniami, gdy jeszcze, jako berbeć, chodził z rodzicami po bieszczadzkich szlakach. Ja, w przeciwieństwie do niego, nie mam takich doświadczeń. Moje spotkanie z Bieszczadami miało miejsce w wieku 25. lat. To właśnie w 2014 roku wybrałam się po raz pierwszy z PTTK nr 7 przy UEKu* na rajd górski. Majówka w Bieszczadach – brzmiało świetnie. W rzeczywistości było to trudne doświadczenie dla osoby nie chodzącej wcześniej za wiele po górach. Trzy dni wędrówki z ciężkimi plecakami i spanie w namiotach dało mi w kość. Na szczęście towarzystwo było świetne – Łukasz, przyjaciółka Ewa i wspaniali towarzysze z PTTK. To dzięki nim…
Ulubiony szlak – Halicz i Rozsypaniec
Ostatnio pisałem o tym, że moim ulubionym pasmem górskim są Bieszczady. Gdy zastanawiam się nad moim ulubionym szlakiem w górach, to uświadamiam sobie, że on też jest w Bieszczadach. Po tytule tego wpisu, wiesz już, że jest to czerwony szlak przez Halicz i Rozsypaniec, ale pozwól, że odpowiem „dlaczego?”. 😉 Przez wiele lat nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na pytanie jaki jest mój ulubiony szlak. Słuchałem znajomych, którzy z pasją opowiadali o swoich górskich faworytach. (Niekiedy zaskakiwali mnie, gdy okazywało się, że mają więcej niż jednego. No bo jak? Ulubiony może być tylko jeden!) Podziwiałem ludzi, którzy za każdym razem mówili tylko o jednym szlaku. Mogłem słuchać w nieskończoność o tym, jak…
Bieszczady … ?
Lubię Bieszczady. Lubię w nie jeździć, lubię je fotografować, lubię je poznawać. Lubię klimat Bieszczad, lubię ludzi, których tu spotykam, lubię chłonąć Bieszczady, takimi jakie są. Będąc tutaj, czuję, że jestem częścią tego, co lubię. Mam z Bieszczadami jakieś milion wspomnień – wszystkie pozytywne. 😉 Od tych świeżych – gdy kilka lat temu, podczas przedłużonej majówki przeszliśmy z PTTK nr 7 przy UEKu z Leska do Wetliny, zahaczając o wszystkie wartościowe atrakcje. Lub wtedy, gdy z mamą wyskoczyliśmy na szybkie wyjście na Okrąglik i łapaliśmy stopa (pierwszy raz w życiu!). Przez te nieco starsze wspomnienia – studenckie i licealne. Wypady autobusem, który jechał z Przemyśla 4 godziny do Ustrzyk Górnych…